Translate

#4 CUD


Hej Wam! :)

Dziś mam dla Was kolejny post z kategorii moich codziennych i nie mających końca, życiowych przemyśleń. A że niedziela sprzyja pogodą, pokusiłam się o napisanie tutaj kilku słów w towarzystwie mojego świeżo zrobionego cappuccino. Więc jeżeli chcecie dowiedzieć się, co dokładnie wymyśliłam na dziś to zapraszam do dalszej części tego postu! :)


Cud. Słowo znane każdemu z nas, bez wyjątku. Jednak, kiedy wypowiemy je głośniej wydaje się być nieco irracjonalne. Bo czym on jest? Prawdopodobnie zjawiskiem, na które chyba nigdy nie dostaniemy jednoznacznego, sensownego wytłumaczenia. 

Nie jeden raz, ja czy Ty, usłyszeliśmy od kogoś pytanie:
 "Wierzysz w cuda?".
 I w tym momencie przystawaliśmy na chwilę, wpadaliśmy w wir chwilowego zamyślenia i zastanawialiśmy się nad odpowiedzią. Jedyni odpowiadali, że oczywiście, wierzą. Drudzy, zaprzeczali. A ja? Ja odpowiadałam, że nie wiem.

Na to zjawisko trzeba spoglądać z różnych perspektyw. U mnie to było poniekąd racjonalne patrzenie na świat, więc szala dotycząca teorii cudu w moim życiu przechylała się co jakiś czas na "negatywną" stronę. Wychodziłam chwilami z założenia, że moje życie jest zaprogramowane odgórnie, wszystko ma swoją kolej i harmonię, więc nie ma w nim miejsca na nagłe, super dodatki.
Ale co pewien czas waga znaczenia cudu zmieniała swoje położenie na przeciwległe i wtedy pojawiał się cień nadziei. Nadziei na to, że wydarzy się coś nieoczekiwanego, co rozwiąże mój problem i ułatwi dalszą drogę, która wiodła w tym momencie pod górkę. W chwili obecnej, gdyby ktoś zadałby mi to pytanie po raz kolejny, bez wahania odpowiedziałabym, że wierzę.
 Bo
żeby cuda się działy, najpierw trzeba w nie uwierzyć



I to nie jest moja żadna, bezpodstawna gadanina, skąd. Doświadczyłam cudu i to nie jednego w swoim życiu. Przychodziły one do mnie w momentach, kiedy faktycznie stawałam na życiowym polu, przeznaczonym dla osoby, której wyjścia z sytuacji dobiły właśnie liczby zero.


Jednak warto pamiętać, że cud nie stanie się sam od siebie, za pstryknięciem palca. Wiara jest tutaj słowem kluczem - jednym z głównych czynników, który napędza nas do działania i daje pozytywne nastawienie do tego, że może się udać. Mimo to, w kreowaniu cudu potrzebna jest nasza pomoc. Choć warunki często nie są sprzyjające a wręcz fatalne, powinniśmy dawać z siebie maksimum możliwości. Kiedy droga wydaje się zbyt trudna a dotarcie do celu pozbawione jakichkolwiek szans, z reguły schodzimy z niej gdzieś na pobocze i najczęściej zawracamy. I tutaj popełniamy błąd. Kiedy usuwamy się na bok, automatycznie odbieramy sobie szansę na cud. Boimy się wyzwań, które nas przerastają? Możliwe. Ale na ogół, powodem jest rzeczywistość, która traktuje nas niekiedy brutalnie. Gubi nas szczególnie to, że patrzymy na świat, na to co nas otacza, schematami. Żyjemy w przeświadczeniu, że każda godzina naszego istnienia to kolejny punkt do wykonania w naszym planie. Mamy wrażenie, że wiemy wszystko doskonale, znamy następstwa każdej sytuacji, która nas spotyka. Ale czasem zdarza się coś, co łamie tą zawiłą konfigurację. Nagle realny świat mówi do Ciebie, że uwierzyłeś. Pomimo braku korzystnych warunków, Twoja wiara nakierowała Cię na możliwość powodzenia. I o ile nic w życiu nie jest w stanie się ot tak, samo ułożyć, a jak wcześniej wspomniałam, wiara jest jednym z głównych czynników w kwestii cudu, to gdybyśmy nie uwierzyli, to zjawisko nie miałoby miejsca w naszej codzienności.

(all photos: weheartit)

To tyle na dziś.
 Życzę Wam pozytywnie spędzonej niedzieli, Kochani!
Do zobaczenia niebawem. 
Natalia

Komentarze

Popularne posty